poniedziałek, listopada 07, 2005

Vinales. Rozdzial drugi


Vinales ma rowniez inne atrakcje do zaoferowania poza przepiekna przyroda. Vinales ma do zaoferowania najwspanialsza zabawe jaka mozna sobie wyobrazic. Jezeli trafisz do Vinales w sobotni wieczor, staje sie ono obietnica prawdziwego szalenstwa. Kolejna rewelacja jest to, ze szalenstwo to nie kosztuje prawie nic. Wstep do umieszczonej w rogu glownego placu knajpy Pollo Montanez kosztuje jedno peso convertible. Kiedy przyjdzie sie w miare wczesnie mozna zajac sobie stolik. Butelka prawie 40procentowego eliksiru rumopodobnego - 3,40. Nikt cie nie nagabuje. Mozesz przy jednej butelce na pare osob spedzic cala noc.
Zabawa zaczela sie kolo 23. Zabawa tzn... szalenstwo salsy! Czegos takiego nie widzielismy jeszcze nigdy. Czulismy sie jak w filmie typu "Dirty Dancing" (chociaz w rzeczywistosci bylo to duzo lepsze!), albo na swiatowych mistrzostwach tanca. Kubanskie pary poprostu plonely w rytm muzyki! Po godzinie zapelnil sie caly parkiet. Katke wyciagnal do tanca jeden z prawdziwych mistrzow Pollo Montanez. Przyszedl Mikel, ktory przyjechal tu specjalnie z Pinal del Rio, z grupa swoich znajomych. Tanczylismy wszyscy do jakiejs 3 nad ranem.
Nastepnego dnia wstalismy kolo poludnia i odrzucajac wczesniejsze ambitne plany pojechania nad morze, postanowilismy spedzic bardzo leniwa niedziele. Wyszlismy na miasto, gdzie w syfnej Cafeterii de la Familia przekasilismy po bulce z krokietem. Przechodzac kolo Pollo Montanez uslyszelismy muzyke i zobaczylismy ze... znowu tancza. Grala jakas naprawde swietna kapela. Weszlismy do srodka i spedzilismy tam pare godzin. Spotkalismy znajomych z zeszlej nocy i Izraelczyka, ktorego poznalismy jeszcze w Trynidadzie. Powiedzial nam,ze byl w wieu knajpach na Kubie, ale czegos takiego jeszcze nie widzial. Miejscowi Kubanczycy tanczyli nie tylko w parach, ale tez tworzyli miedzy soba rozne uklady. Pozniej, dzieki Katce poznalam blizej "Turbo", kolejnego mistrza. Dowiedzialysmy sie od nich, ze oni tak naprawde maja uklad z wlascicielami tego miejsca, ze wchodza za darmo i tancza salse, zeby przyciagnac ludzi. Wielu z nich zajmowalo sie tym tancem profesjonalnie. Poznanie ich bylo jednym z ciekawszych doswiadczen. Obaj (kolega Kat i "Turbo") zamierzaja zawrzec papierowe malzenstwa z poznanymi w Vinales Francuskami (one zgadzaja sie oczywiscie na taki uklad), zeby uciec z Kuby. Do ich kolegi za dwa dni miala przyjechac dziewczyna z Hiszpanii, w tym samym celu.
Wieczorem przyszlismy jeszcze raz do Pollo Montanez. Zamowilismy eliksir, przysiadlo sie do nas jeszcze paru Izraelczykow. Ludzi bylo juz dosyc malo i kubanskie pary nie zaplonely juz tak jak wczesniej, ale wieczor i tak byl rewelacyjny.

Brak komentarzy: