piątek, października 21, 2005

Ciemna strona magicznego miasta


Kuba jest najprawdopodobniej jednym z najbezpieczniejszych krajow na swiecie. Jest to raj szczegolnie dla turystow. Policja jest mila a jednym z jej glownych zadan jest pomoc i ochrona udzielane przybyszom z innych krajow. Ludzie zawsze usmiechem odpowiadaja na usmiech, ciesza sie kiedy robi sie im zdjecia, mozna wrecz zagladac przez okna, a czesem nawet wchodzic do ich domow. W Havanie wlazilismy wszedzie, skrecalismy w kazda ulice, ktora tylko wydawala nam sie ciekawa. Spacerowalismy po najbardziej slamsowatych rejonach miasta, zagladajac do kazdej dziory i kazdego zaulka. Katka - robiac zdjecia, w odstepach kilkosekundowych. Prawie zupelnie wyzbylismy sie czujnosci.
Drugiego dnia spacerowlismy w dzielnicy przymorskiej. Kobieta w jednym ze sklepow ostrzegla nas zebysmy uwazali na zlodzieji, bo duzo ich sie tu kreci. Niedlugo pozniej natknelismy sie na policjanta, ktory byl zszokowany co my tu robimy, turysci powinni chodzic tylko glownymi ulicami, bo tu jest bardzo niebezpiecznie. Nic oczywiscie sobie nie robiac z tych ostrzezen poszlismy najnormalniej w swiecie dalej. Kolejnego ostrzezenia udzielily nam trzy dziewczyny siedzace na krawezniku, ktorym Marcin robil zdjecie, powiedzialy zebysmy bardzo uwazali na aparat.
Przeszlismy 500 metrow dalej, zeby przezyc pierwszy w naszej podrozy napad. Szybki, wrecz blyskawiczny, dokonany przez jakiegos zwinnego gowniarza, wymierzony... oczywiscie w olbrzymi aparat Katki. Napad na cale szczescie zakonczyl sie niepowodzeniem, bo Kat nie dala sobie wyrwac swojego skarbu. Do domu wracalismy z bijacym sercem. Glownymi ulicami...
Nie moglismy odpedzic od siebie mysli, ze... co bedzie dalej, skoro cos takiego przydarzylo nam sie w najbezpieczniejszym kraju na trasie. I to juz drugiego dnia.
Nauczylismy sie tez, ze chyba warto sluchac ostrzezen.

Brak komentarzy: